
Na przyszłoroczny sezon na plaży miejskiej przy ulicy Jeziornej miały być już gotowe pomosty. Czy będą? Nie wiadomo. Na ostatniej sesji radni wykreślili zaplanowaną na dwa lata inwestycję „Atrakcyjna plaża miejska przy jeziorze Zaleskim”, która miała kosztować 2,2 mln złotych. Zostawili tylko 500 tys. złotych, które miało pójść na wbicie pali.
Złotów słynie ze swoich jezior, ale nie ze swoich plaż. Jeżeli poważnie myśli o statusie miasta uzdrowiska musi pomyśleć również o infrastrukturze turystycznej na odpowiednim poziomie. To nie tylko poszerzenie oferty usługowej dla przyszłych kuracjuszy o przyjazną lecznictwu uzdrowiskowemu ofertę z zakresu turystyki i wypoczynku, sportu i rekreacji. To przede wszystkim ukłon w stronę mieszkańców, którzy wystarczająco długo czekają już na miejską plażę na miarę XXI wieku.
- Kiedy w końcu będzie plaża? Sam bardzo często słyszałem to pytanie od radnych. Byłem pewien, że w tej kwestii jesteśmy zgodni. Złotów powinien mieć plażę, którą będzie mógł się pochwalić w regionie. Wypożyczalnie sprzętu pływającego, boiska, place zabaw dla dzieci, wydzielone miejsca do rozpalenia grilla oraz małe gastronomie są już dziś standardem na kąpieliskach. Tak samo jak marina i slip. Do tego standardu chcieliśmy dołożyć jeszcze atrakcje w postaci kompleksu zjeżdżalni. To jest coś, czego nie ma w całej okolicy – mówi burmistrz Złotowa Adam Pulit.
Zdarza się, że złotowianie mając pod nosem swoje jeziora jadą na przykład do Piły na Płotki, gdzie mogą poszaleć na wodnym torze przeszkód.
- Możemy sprawić, że to Piła będzie przyjeżdżała do nas – przekonuje burmistrz Adam Pulit.
I to wciąż może się udać. Miasto chce włożyć w plażę miejską przy Jeziornej ponad 15 milionów złotych. Za te pieniądze nad jeziorem Zaleskim powstałaby strefa wypoczynku, która zadowoliłaby nawet najbardziej wybrednych. Nie od razu jednak Kraków zbudowano. Rewolucja na miejskiej plaży zajęłaby więcej niż jeden sezon. W tym jednak roku miałaby się rozpocząć.
Wstępem do niej była rozbiórka starych pomostów. W tym roku sezon przy Jeziornej będzie przy bojach. Miał to być pierwszy i zarazem ostatni taki sezon. Za rok w tym miejscu miały już stać pomosty z prawdziwego zdarzenia. Dłuższe niż stare, dzięki którym kąpielisko byłoby jeszcze większe, co nie jest bez znaczenia. Podniesienie atrakcyjności plaży to jej większa popularność: dla wszystkich musiałoby starczyć miejsca. Gdyby inwestycję przeprowadzono zgodnie z planem, tego bezpiecznego miejsca by starczyło. Teraz to nie jest już takie pewnie.
O co chodzi? Na ostatniej sesji, która odbyła się 24 maja, burmistrz Adam Pulit przedstawił Radzie Miejskiej projekt uchwały w sprawie wprowadzenia do budżetu i do Wieloletniej Prognozy Finansowej dwóch inwestycji nad Zaleskim. Pierwszą z nich była budowa pomostów rozłożona na dwa lata, drugą budowa centrum szkoleniowego ratownictwa wodnego i sportów. Budowa „woprówki” miała być jednorocznym zadaniem, które miało się rozpocząć tuż po tym jak zostaną oddane pomosty.
- Od ponad miesiąca mamy pozwolenie na budowę. Uznałem, że nie warto już tracić czasu. Tym bardziej, że chcieliśmy ruszyć z pierwszym etapem już na początku września i zamknąć go jeszcze w tym roku – mówi burmistrz Adam Pulit.
Inwestycja pierwotnie miała być kontynuowana w 2024 r., tak by pomosty były gotowe przed przyszłorocznym sezonem. Jej szacowany koszt to 2,2 mln złotych, z czego w tym roku miało być zaangażowanych 500 tys. złotych. Inwestycja nie znalazła się jednak ani w budżecie, ani w Wieloletniej Prognozy Finansowej. Radni już na komisjach zdecydowali, żeby wrzucić ją do kosza. Zamiast propozycji burmistrza przedstawili i przegłosowali swoją: „Atrakcyjna plaża miejska przy jeziorze Zaleskim I etap budowa pomostów poprzez wydzielenie kąpieliska”. Kwotę pozostawili tą samą, którą zaproponował burmistrz – 500 tys. złotych. Pozornie może się wydawać, że nic się nie zmieniło, że to tylko drobna korekta w nazwie inwestycji, jej uściślenie.
- Tak naprawdę ta poprawka zmienia wszystko – wyjaśnia burmistrz Adam Pulit. – My proponowaliśmy rozbudowę pomostów, które miały łączyć się między innymi z wypożyczalnią sprzętu. Radni ograniczyli inwestycję do odtworzenia nowych w miejsce starych. Nie ma gwarancji, że w przyszłym roku znajdą się pieniądze na ciąg dalszy. Gdyby zostawili inwestycję w Wieloletniej Prognozie Finansowej, perspektywa byłaby zupełnie inna.
Co w tej sytuacji?
- Nie mam wyjścia. Ogłoszę ten przetarg i zobaczymy jak zareaguje rynek. Nie zdziwię się jednak jeżeli się okaże, że za te 500 tys. złotych nie da się ich postawić. Ja planowałem, że tyle będzie kosztowało samo wbicie pali. Dlatego proponowaliśmy, by zabezpieczyć w przyszłym roku kolejne 1,7 mln złotych na ten cel – mówi burmistrz Adam Pulit.
W swoim pierwotnym kształcie inwestycja przy Jeziornej miała obejmować budowę pomostu stałego składającego się: z części głównej pomostu z wydzieloną częścią do cumowania łodzi, części pomostu dla sprzętu ratowniczego WOPR oraz części pomostu do przybijania i odbijania kajaków. Pomost zaprojektowano na konstrukcji drewnianej na palach sosnowych, ale położony miał być już z desek kompozytowych.
- Dziś deski kompozytowe mogą wydawać się drogie jako materiał, ale w dłuższej perspektywie byłyby tańsze w utrzymaniu. Wszyscy użytkownicy chwalą je sobie. Nie wymagają konserwacji, nie odkształcają się, nie zmieniają kolorów, są wandaloodporne – mówi Adam Pulit.
Projektowany pomost miał być podzielony na trzy strefy: strefę wypoczynku i kąpieli, strefę dla spacerowiczów (małe molo) oraz strefę dla cumowania łodzi wydzieloną krótkim ogrodzeniem i zamykaną furtką. Szeroki na trzy metry pomost miał być długi na 290 metrów. Ile uda się uratować w przetargu? Jeżeli w ogóle znajdą się jacyś chętni.
Nie będzie również całorocznego centrum rozwoju wsparcia sportów wodnych z wiszącymi nad wodą hangarami, magazynem i salką szkoleniową dla WOPR-u i reszty wodniaków. Szacunkowy koszt inwestycji to 1,3 mln złotych. Nowy projekt miał zastąpić pomysł postawienia WOPR-owcom kontenera za 100 tys. złotych po drugiej stronie jeziora.
- Projekt całorocznego obiektu został uzgodniony wspólnie z WOPR-owcami. Zaakceptowali lokalizację i zgłosili swoje uwagi, które zostały uwzględnione. Chodziło o to, żeby sala konferencyjna była od strony wody, w środku były sanitariaty, a część konferencyjna była ogrzewana. W porównaniu z kontenerem przy Wioślarskiej, to było jak mercedes do malucha – mówi burmistrz Adam Pulit.
Dlatego zaproponował wykreślenie tamtego zadania z budżetu i dołożenie 100 tys. złotych do plaży. Propozycja burmistrza jednak upadła – zamiast mercedesa będzie maluch.
- Zaleskie to jedyne jezioro dopuszczone do ruchu motorowodnego. W takim obiekcie mogłyby się odbywać np. szkolenia, kursy – mówi Adam Pulit. - A im więcej wodniaków, tym lepiej dla jeziora. Mamy już opracowaną metodę eliminacji i zwalczania sinic, którą będziemy wdrażać w przyszłym roku. Istotnym elementem w procesie leczenia jest napowietrzenie. Kiedy ruch motorowodny zacząłby się tu jeszcze bardziej rozwijać, to to problem z sinicami byłby zdecydowanie mniejszy. Kontener w tym nie pomoże.
Radni byli jednak innego zdania. Przeciwko wpisaniu pomostów w wersji zaproponowanej przez burmistrza głosowała większość radnych. Przeciw był jeden radny, inny wstrzymał się od głosu. W sprawie kontenera wstrzymało się dwóch radnych. Argument? Kontener można szybciej postawić niż zbudować całoroczny obiekt, a potem zawsze łatwiej go zagospodarować.
- Łatwiej będzie też powiedzieć woprowcom, że skoro mają kontener przy Wioślarskiej, to przy obiekt z hangarami przy Jeziornej nie jest im potrzebny. Szkoda – kwituje burmistrz Adam Pulit.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
A gdzie te zjeżdżalnie? Banda polskich decydentów