
Tomasz Partyka nowym dyrektorem Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Pile. – Swój człowiek i dobry fachowiec – mówią o nim leśnicy. Poprzedniego dyrektora do Kaliny przywieziono w teczce. Już wiadomo, że nowy dyrektor będzie musiał posprzątać po jego rządach. Niewykluczone, że także po rządach jego poprzedników.
Rządy najpierw PiS, a później Solidarnej Polski w Lasach Państwowych będą już zawsze synonimem złych rządów. Szybkie awanse po partyjnej linii na stanowiska dyrektorów i nadleśniczych odbywały się najczęściej kosztem fachowców, którzy tracili swoje stanowiska. Był wśród nich Tomasz Partyka, wieloletni nadleśniczy nadleśnictwa Wałcz, który w 2019 r. trafił na zesłanie do Tuczna jako inżynier nadzoru.
Dziś mówi, że tamta lekcja nie poszła na marne, bo oprócz doświadczenia zyskał też perspektywę, która przyda mu się teraz na stanowisku dyrektora. Niewykluczone, że jako ten, który z niejednego pieca jadł już chleb i niejedno już w lasach przeszedł, będzie bardziej wiarygodny w nowej roli niż gdyby ostatnie lata spędził tylko za biurkiem.
O nowym szefie na Kalinie można powiedzieć, że pilskie lasy ma w genach. Jego ojciec był pierwszym dyrektorem Okręgowego Zarządu Lasów Państwowych w Pile, odpowiednika obecnej RDLP. Tomasz Partyka nie ukrywa, że w tej roli będzie chciał dorównać ojcu.
Nie będzie tak jak poprzednicy zaczynał od czystek, ale musi po nich posprzątać. Dlatego zarządził audyt. W dyrekcji i w nadleśnictwach.
- Lasy muszą być transparentne – deklaruje nowy dyrektor.
Audyt będzie przeprowadzany według tego samego klucza co w dyrekcjach regionalnych w Szczecinie i w Szczecinku. Nowi dyrektorzy zdecydowali, że porządki będą robić na tych samych zasadach.
Wiadomo już, że będzie sprawdzany leśnej kasy i tego, co działo się z nią w ostatnich latach. Po kontroli poselskiej Piotra Głowskiego i Marii Janyski nie ma już raczej złudzeń co do tego, czy pilska dyrekcja była wyjątkiem, gdy chodzi o niekontrolowany strumień pieniędzy, który z niej wypływał. Nie, nie była.
Co roku nadleśnictwa z wypracowanych przez siebie zysków płaciły łącznie około 2 mln złotych haraczu na darowizny, które były przyznawane bez jakiegokolwiek regulaminu i poza kontrolą. Nikt też nie sprawdzał czy pieniądze zostały faktycznie wydane na to, co deklarowali wnioskodawcy. Do teraz.
Zobacz także:
Pod lupę trafią też awanse z ostatnich lat.
- Jeżeli ktoś został powołany w sposób nieprawny, bez odpowiednich kwalifikacji, to taką sytuację natychmiast wyprostuję, bez względu na to, kto to jest – mówi dyrektor Tomasz Partyka.
Wyprowadzenie partyjnych nominantów z lasów to warunek konieczny „powrotu do zdrowia”. Stawką jest odbudowa wizerunku leśników i Lasów Państwowych jako instytucji.
Biografia
Tomasz Partyka urodził się w 1963 roku. Jest absolwentem Akademii Rolniczej w Poznaniu, gdzie uzyskał tytuł magistra inżyniera. Ścieżkę edukacyjną uzupełnił studiami podyplomowymi z zakresu Zarządzania Przedsiębiorstwem w Leśnictwie i Ochronie Przyrody na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu.
Karierę zawodową rozpoczął w 1987 roku w Nadleśnictwie Kaczory. Kontynuował ją w nadleśnictwach: Podanin, Sarbia, czy Tuczno. Jednak to w Nadleśnictwie Wałcz zdobył szczególne kompetencje w zarządzaniu zasobami leśnymi, pełniąc przez 15 lat funkcję nadleśniczego. Ostatnie lata swojej pracy spędził jako inżynier nadzoru w Nadleśnictwie Tuczno.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie