- Chciałabym, żeby moi uczniowie zapamiętali nie tylko wzory chemiczne czy budowę liścia, ale przede wszystkim to, że ktoś w nich wierzył – mówi Magdalena Dudra, nauczycielka biologii, chemii i przyrody w Szkole Podstawowej im. Leśników Polskich w Gębicach, laureatka konkursu Wielkopolski Nauczyciel Roku.
Jak zostaje się panią od przyrody?
Myślę, że to przyroda wybrała mnie – nie odwrotnie. Od dziecka fascynował mnie świat wokół: zapach lasu po deszczu, mrówki budujące mrowisko, barwy liści i to, jak cudownie wszystko w naturze jest ze sobą połączone. Chciałam rozumieć ten świat, a potem - dzielić się tą ciekawością z innymi.
Dziś jestem „panią od przyrody”, biologii i chemii, ale przede wszystkim jestem kimś, kto pomaga dzieciom odkrywać, że nauka to nie tylko podręcznik, lecz przygoda, w której każdy może odnaleźć coś dla siebie.
Najwięcej satysfakcji dają mi momenty, gdy dzieci, zwłaszcza te z trudnościami, uwierzą, że potrafią. Gdy widzę ich błysk w oku - wiem, że to ma sens. Być „panią od przyrody” to nie tylko uczyć o świecie - to uczyć wrażliwości na życie w każdej jego formie.
A jak trafiła pani do szkoły w Gębicach?
Zaraz po studiach rozpoczęłam tutaj swoją pierwszą pracę - i zostałam. To już 26 lat. Jestem szczęśliwa, że los zaprowadził mnie do Gębic i dał mi miejsce, w którym mogę robić to, co kocham najbardziej - być blisko dzieci, wspierać je, wierzyć w nie i cieszyć się każdym ich małym sukcesem. Choć przez te lata zmieniały się twarze uczniów, dyrektorów i rodziców, ja wciąż tu jestem - wierna swojej szkole i swojemu powołaniu. Myślę, że już na zawsze. Bo to tutaj bije moje zawodowe serce.
Jak z Pani perspektywy przez te 26 lat zmieniła się szkoła? Zmienili się uczniowie? A co pozostało niezmienne?
Kiedy zaczynałam swoją pracę, wszystko było inne: kreda, tablica i papierowe dzienniki. Dziś mamy nowoczesne technologie, interaktywne pomoce, bogate zasoby dydaktyczne
i ogromne możliwości rozwoju. Wraz z nimi zmieniły się też dzieci - są bardziej otwarte, ciekawe świata, pewniejsze siebie, ale też często bardziej wrażliwe i zagubione w nadmiarze bodźców. Wymagają od nas nauczycieli nie tylko wiedzy, ale przede wszystkim zrozumienia, cierpliwości i empatii.
Mimo tych wszystkich zmian jedno pozostało niezmienne - magia szkolnych relacji. To szczególna więź między nauczycielem a uczniem, której nie da się zastąpić żadną technologią. Nie zmieniła się też radość z małych sukcesów dzieci, błysk w ich oczach, gdy coś zrozumieją, i wdzięczność, którą potrafią okazać najprościej – uśmiechem.
Szkoła to dla mnie nie tylko budynek, ale ludzie - uczniowie, nauczyciele i rodzice. To wspólnota, która mimo upływu lat wciąż ma ten sam cel: wychować młodego człowieka, który potrafi patrzeć na świat z ciekawością, wrażliwością i dobrem w sercu.
Co dla Pani jest najważniejsze w uczeniu?
Najważniejsze jest dla mnie dziecko, które mam przed sobą. Jego emocje, możliwości, marzenia, a czasem także jego lęki i ograniczenia. W mojej pracy najpierw widzę ucznia, dopiero potem przedmiot. Bo nauka biologii, przyrody czy chemii ma sens tylko wtedy, gdy prowadzi do odkrywania siebie, świata
i swoich możliwości.
Największą wartością w uczeniu jest dla mnie relacja – zaufanie i poczucie bezpieczeństwa, które sprawiają, że dziecko zaczyna wierzyć w siebie. Wspieram szczególnie te dzieci, którym jest trudniej. Dla nich każdy krok do przodu to ogromny sukces, często okupiony wysiłkiem, ale też przynoszący ogromną radość i wzruszenie.
Uczenie to dla mnie nie tylko przekazywanie wiedzy, ale inspirowanie do zadawania pytań, do zachwytu nad światem, do empatii i wrażliwości. Chciałabym, żeby moi uczniowie zapamiętali nie tylko wzory chemiczne czy budowę liścia, ale przede wszystkim to, że ktoś w nich wierzył. Bo w uczeniu najważniejsze jest serce.
Jest Pani koordynatorką "Eko-szkoły". Dlaczego budowanie świadomości ekologicznej jest takie ważne?
Budowanie świadomości ekologicznej to dziś nie tylko ważne zadanie szkoły — to nasz wspólny obowiązek wobec przyszłych pokoleń. Uczę, że troska o planetę zaczyna się od małych rzeczy: od gaszenia światła, segregowania śmieci czy oszczędzania wody. Te drobne gesty, powtarzane codziennie, kształtują postawę, która z czasem staje się częścią stylu życia.
Jako koordynatorka ogólnopolskiego programu „Eko-szkoła” widzę, jak wielką siłę mają działania, które angażują dzieci w praktyczne doświadczenia - sadzenie drzew, sprzątanie świata, tworzenie ekologicznych projektów. Wtedy nauka staje się przeżyciem, a nie tylko teorią.
Świadomość ekologiczna to nie tylko wiedza o tym, jak działa przyroda, ale przede wszystkim wrażliwość na świat, w którym żyjemy. Chcę, aby moi uczniowie rozumieli, że Ziemia nie jest naszą własnością - jest nam powierzona na chwilę. To, jak o nią zadbamy, świadczy o nas samych.
Dlatego w mojej pracy staram się zaszczepiać w dzieciach nie tylko wiedzę, ale też miłość i szacunek do natury. Bo wierzę, że kto pokocha przyrodę, ten nigdy jej nie skrzywdzi.
Prowadzi Pani również szkolną bibliotekę. Jak zachęca Pani do czytania?
Staram się, by biblioteka nie była tylko miejscem wypożyczania książek, ale przestrzenią spotkań, rozmów i inspiracji. Organizuję akcje czytelnicze, konkursy, wspólne głośne czytania, a przede wszystkim - rozmawiam z dziećmi o książkach, które naprawdę ich interesują. Nie zmuszam do czytania, raczej podpowiadam, jaką historię warto poznać i pokazuję, że książka może być przyjacielem, który zawsze ma czas.
Zachęcam uczniów, by czytali to, co ich porusza - niezależnie, czy to klasyka, komiks czy książka o zwierzętach. Bo ważne jest nie to, co czytamy, ale że czytamy.
Książka musi dziś konkurować z ekranem, telefonem i natychmiastowością Internetu. Ale ma w sobie coś, czego nie da się zastąpić: ciszę, emocje, wyobraźnię i bliskość drugiego człowieka. Wystarczy tylko pomóc dzieciom tę magię odkryć.
Co czuła Pani odbierając tytuł laureatki konkursu Wielkopolski Nauczyciel Roku?
To był moment, którego nie da się opisać słowami. Ogromne wzruszenie, radość, ale też pokora i wdzięczność. Kiedy usłyszałam swoje nazwisko, poczułam, że wszystkie te lata pracy, zaangażowania i serca włożonego w dzieci naprawdę mają sens. Myślałam wtedy o moich uczniach - szczególnie o tych, dla których szkoła bywa trudniejsza. To właśnie oni są moją największą motywacją i powodem, dla którego każdego dnia chcę być lepszym nauczycielem.
Ta nagroda to nie tylko moje wyróżnienie - to wyróżnienie całej naszej szkoły, środowiska, ludzi, z którymi pracuję i od których wiele się uczę. To także ukłon w stronę wszystkich nauczycieli, którzy codziennie z cichą determinacją wykonują swoją misję.
Dla mnie to nie tylko nagroda - to piękne potwierdzenie, że dobro, pasja i wrażliwość w nauczaniu naprawdę mają znaczenie.
To, co jednak czułam najsilniej, to wdzięczność. Wdzięczność dla moich uczniów za ich zaufanie, dla ich rodziców za współpracę i dla grona pedagogicznego za wsparcie. Wyróżnienie to jest pięknym przypomnieniem, że w naszej pracy najważniejsza chemia zachodzi nie w probówce, lecz w relacji między ludźmi.
Jaka jest szkoła Pani marzeń?
Moja szkoła marzeń to miejsce, które przede wszystkim czuje i słucha. Nie jest to koniecznie supernowoczesny budynek z panelami słonecznymi, ale przestrzeń, w której każde dziecko czuje się bezpieczne, zauważone i absolutnie niezbędne.
Na pierwszym miejscu stawiam relację – między uczniem a nauczycielem, między uczniami, a także relację z samym sobą. Szkoła marzeń nie koncentruje się jedynie na ocenach i wynikach. Mierzy sukces tym, jak bardzo dziecko rozwinęło swoje unikalne talenty i jak silna jest jego samoocena.
W szczególności jest to szkoła, która potrafi dostosować się do potrzeb dzieci z dysfunkcjami, widząc w nich nie „problemy”, ale potencjał i dając im czas oraz narzędzia do rozwoju we własnym tempie.
Jako nauczycielka przyrody, biologii i chemii, marzę o szkole, w której wiedza wypływa z doświadczenia. Chciałabym, by laboratoria były tak samo ważne jak boiska, nauka chemii mogła odbywać się w szkolnej kuchni, a biologii w ekologicznym ogrodzie. To szkoła, w której błąd nie jest porażką, lecz najlepszym nauczycielem. Chodzi o uczenie poprzez ciekawość, a nie przymus.
Wreszcie, szkoła marzeń to taka, która przygotowuje do życia, a nie tylko do egzaminów. Uczy dzieci, jak współpracować, jak radzić sobie z emocjami i jak dbać o siebie oraz o planetę. To placówka, która jest otwarta na lokalną społeczność, będąc centrum nauki
i inspiracji, a nie „wieżą z kości słoniowej”.
Krótko mówiąc: Szkoła moich marzeń to dom dla umysłu i serca – miejsce, w którym na równi z wiedzą o fotosyntezie, uczymy się szacunku i wiary w siebie.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie