Reklama

Mafia śmieciowa już się nie przeciśnie. Rząd szykuje się do walki z nielegalnymi składowiskami, Sarbia czeka

Szczelne prawo i system przez który nie przeciśnie się więcej żadna mafia śmieciowa, więcej pieniędzy na utylizację, ale też więcej spalarni odpadów niebezpiecznych - tak resort planuje walczyć z problemem nielegalnych składowisk odpadów. Takich jak składowisko w Sarbi w powiecie czarnkowsko-trzcianeckim, na którym od sześciu lat zalega 8,7 tysięcy ton odpadów. To „śmieciowa międzynarodówka” z Polski, Niemiec i Wielkiej Brytanii, z którą poprzedni rząd sobie nie poradził.

Nielegalne składowiska odpadów wyrastały w Polsce jak grzyby po deszczu, bo ci, którzy na nich zarabiali, mieli idealne warunki do prosperowania. Wystarczyło założyć firmę na „słupa” – najczęściej był to bezdomny, wynająć działkę jak w Sarbi albo hangar jak w Pile, wpisać się do prowadzonego przez marszałka rejestru firm zajmujących się odpadami i już jako oficjalna firma zajmująca się odpadami wydębić od starostwa zezwolenie na ich składowanie. Potem wystarczyło już tylko wziąć kasę za fikcyjny recykling, zwieźć tysiące ton śmieci w miejsce, które kompletnie nie było do tego przygotowane, i zniknąć.

Drugiej Sarbi nie będzie

Trudno uwierzyć, że było to aż tak łatwe i że kolejne rządy tolerowały dziurawe prawo oraz kolejne bomby ekologiczne za których utylizację płacili wszyscy, tylko nie ci, którzy powinni. Nielegalne składowiska musiały dopiero zapłonąć, żeby zacząć śmierdzieć także w Warszawie. Wstrzymanie działalności, milionowe kary finansowe czy wieloletnie kary pozbawienia wolności to dużo, ale wciąż za mało, żeby rozwiązać problem nielegalnych składowisk. Gdyby było inaczej z Sarbi zniknęłoby 8,7 tysiąca ton śmieci, które mafia śmieciowa podrzuciła tam sześć lat temu. Czy znikną w najbliższym czasie?

We wtorek (30.01) w Poznaniu odbyła się konferencja prasowa minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska poświęcona właśnie problemowi nielegalnych wysypisk. Z inicjatywą wyszła wojewoda Agata Sobczyk, która zaproponowała utworzenia zespołów roboczych przy urzędach wojewódzkich, które będą pracować nad rozwiązaniami dotyczącymi utylizacji nielegalnych odpadów i takim uszczelnieniem systemu, by druga Sarbia nie mogła już się przydarzyć.

Tylko w Wielkopolsce mamy zlokalizowanych 96 nielegalnych składowisk odpadów, z czego niemal połowa to składowiska odpadów niebezpiecznych. Temat jest trudny, bo nie ma zgody co do tego, kto powinien przeprowadzić ich utylizację i kto ma za nią zapłacić
Agata SobczykAgata Sobczyk

– mówi wojewoda Agata Sobczyk.

W pierwszej kolejności powinna zrobić to firma, która zapełniła składowisko. Zanim starosta zdąży wydać nakaz usunięcia odpadów po firmie najczęściej nie ma już śladu. Czasem odnajdzie się w prokuratorskim śledztwie jak w sprawie Sarbi. Niewiele jednak z tego wynika gdy chodzi o samą utylizację. Tylko rozbrojenie ekologicznej bomby na pilskim lotnisku, którą był hangar z 1700 tonami niebezpiecznych odpadów, kosztowało 12 milionów złotych. To było 12 lat temu. Niewykluczone, że dziś  koszt podobnej operacji byłby trzykrotnie większy.

Piła miała szczęście, bo mafia śmieciowa wynajęła hangar od Agencji Mienia Wojskowego. Za utylizację w całości zapłacił Narodowy oraz Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. W Sarbi teren należy do prywatnej spółki i ani NFOŚiGW, ani WFOŚGW nie mogą sfinansować starostwu tzw. wykonania zastępczego. Nawet w sytuacji zagrożenia zdrowia i życia żaden przepis nie wskazuje kto powinien posprzątać, a kto zapłacić.

Śmieci do Niemiec

Dotyczy to również takiej śmieciowej międzynarodówki jak ta w Sarbi, gdzie 6,5 tys. ton odpadów pochodzi z Niemiec. Ich ostatnim właścicielem były firmy zajmujące się odpadami i recyklingiem, które zapłaciły mafii śmieciowej za ich utylizację. Czy płacąc dużo poniżej cen rynkowych nie zdawały sobie sprawy, że śmieci nie zostaną zutylizowane tylko porzucone? To raczej pytanie retoryczne, gdyż o zalewaniu Polski nielegalnymi śmieciami było głośno także w Niemczech.

Kiedy również w Polsce zrobiło się o niej głośno Niemcy zdeklarowali, że zabiorą swoje nielegalne śmieci. Chodzi o 35 tys. ton odpadów porzuconych w Sarbi, w Bzowie w gminie Lubasz i w pięciu innych lokalizacjach. Kiedy Niemcy zmienili zdanie, a Polska straciła w końcu cierpliwość w lipcu ub.r. złożyła skargę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE).

 

Nie wycofamy skargi do TSUE dopóki problem nie zostanie rozwiązany
Paulina Hennig-KloskaPaulina Hennig-Kloska

– oświadczyła na wtorkowej konferencji Paulina Hennig-Kloska, minister klimatu i środowiska.

Pojawiło się jednak światełko w tunelu.

W czasie ostatniej nieformalnej Rady w Brukseli minister Sowińska rozmawiała na ten temat ze stroną niemiecką. Jest wola przejęcia przez naszych zachodnich sąsiadów części tych odpadów. Część stanowi jeszcze przedmiot sporu, który będziemy starali się efektywnie rozwiązać

– zapowiedziała minister.

Jak? Zapraszając choćby Niemców na wizję lokalną, by rozwiać wątpliwości czy śmieci w Sarbi czy Sobolewie na pewno są niemieckie.

Problem nielegalnych składowisk wymaga jednak rozwiązań systemowych. To właśnie nad nimi mają pracować zaproponowane przez Agatę Sobczyk wojewódzkie zespoły robocze, a na poziomie krajowym – zespół międzyresortowy zaproponowany już przez Paulinę Hennig-Kloskę.

Spalania potrzebna od zaraz

Jedną z najpilniejszych spraw jest rozdzielenie kompetencji. Teraz rząd i samorządy przerzucają się odpowiedzialnością, kto ma posprzątać ten bałagan.

Drugim zadaniem dla zespołu będzie uszczelnienie systemu przy współpracy z innymi służbami m.in. inspekcją transportu drogowego i służbą celną

– mówi minister Paulina Hennig-Kloska.

Plagą stało się podrzucanie przy drogach szybkiego ruchu przyczep wypełnionych niebezpiecznymi odpadami. W zdjęciu jej z drogi odpowiednio wcześniej swoją rolę do odegrania będzie miała właśnie  inspekcja transportu drogowego i policja.  

Do zmiany jest również budżet, z którego finansowana jest utylizacja niebezpiecznych i nielegalnych składowisk. Do końca marca będzie wiadome jak dużą pulę rząd przeznaczy na to w tym roku.

Problemem są nie tylko pieniądze, ale też wąskie gardło gdy chodzi o możliwość utylizacji niebezpiecznych odpadów. Mamy za mało instalacji, które są w stanie je przetworzyć. To też trzeba rozwiązać

– podkreśla szefowa resortu środowiska i klimatu.

Kluczową postacią w tej układance będzie nowy główny inspektor ochrony środowiska, a także wiceminister Anita Sowińska, która ma zająć się przygotowaniem nowego prawa, które rozwiąże m.in. spory kompetencyjne. Projekt ustawy powinien być gotowy w ciągu kilku miesięcy.

Mafia zarabia, oni płacą

Nielegalne, a nierzadko też niebezpieczne odpady to straty nie tylko dla środowiska, to nie tylko koszty utylizacji i rekultywacji terenu, gdy robi to samorząd, ale także koszty akcji gaśniczych, gdy problem „rozwiązuje” mafia śmieciowa podpalając składowisko.

To również, a może nawet przede wszystkim koszty zdrowotne. W próbce deszczówki pobranej z Sarbi przez niemieckich dziennikarzy wykryto rakotwórcze substancje, a zanieczyszczenie gleby piętnastokrotnie przekraczało normy. Ktoś może zapłacić zdrowiem za to, że to mafia śmieciowa okazała się górą, a nie państwo.

 

Aplikacja pilaonline.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo pilaonline.pl




Reklama
Wróć do