
Mafie śmieciowe zarabiały krocie, a teraz rząd wydaje miliony, żeby po nich posprzątać. Jastrowie otrzymało blisko 3 miliony złotych na likwidację niebezpiecznego składowiska. Sarbia wciąż czeka.
Nielegalne i niebezpieczne składowisko w Jastrowiu to wręcz klasyka gatunku. Wynajęta działka na obrzeżach miasta, ponad 70-letnia kobieta pełniąca rolę słupa i kilkaset ton toksycznych odpadów z Polski i z Niemiec. Za ich odbiór i rzekomą utylizację mafia śmieciowa wzięła grube pieniądze. Takich pieniędzy nie miał rolnik z Witankowa, do którego należała działka przy ulicy Narutowicza. Teren wynajął firmie z Knurowa, która oficjalnie nie miała nic wspólnego z chemikaliami. Wyszło inaczej. Zostawili mu tykającą ekologiczną bombę, którą odkrył kiedy przestali płacić za dzierżawę.
Znalezione odpady w większości wykazują właściwości niebezpieczne i zostały wytworzone przy okazji produkcji farb, lakierów i wyrobów poligraficznych. Mamy podejrzenie, że część z nich pochodzi spoza Polski
– mówił w czerwcu 2018 roku Marek Duraj, kierownik pilskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
W teorii to na właścicielu nieruchomości ciąży obowiązek zutylizowania toksycznych opadów. W praktyce najczęściej wyręcza go samorząd za rządowe pieniądze. Tak było w przypadku Agencji Mienia Wojskowego, która w 2011 roku dostała ponad 10 milionów złotych na zutylizowanie 2 tysięcy ton niebezpiecznych odpadów składowanych w hangarze na pilskim lotnisku. Tak jest teraz z Jastrowiem, które dzięki interwencji m.in. posła Adama Lubońskiego, otrzyma blisko 3 mln złotych na likwidację składowiska przy Narutowicza.
W środę, 21 sierpnia, burmistrz Jastrowia Ewa Winkowska otrzymała telefon z ministerstwa z zapytaniem czy gmina podejmie się utylizacji? Otrzyma na to 2 mln 881 tys. złotych z rezerwy celowej. Burmistrz zgodziła się.
Jesteśmy w stałym kontakcie z Urzędem Wojewódzkim w Poznaniu i Ministerstwem Klimatu i Środowiska celem dopełnienia niezbędnych formalności. Równolegle przygotowujemy się do przeprowadzenia postępowania przetargowego, które wyłoni wykonawcę tego zadania
– mówi Ewa Winkowska, burmistrz Jastrowia.
Tymczasem w sprawie nielegalnego wysypiska w Sarbi w gminie Czarnków panuje cisza.
Od 2015 r. mamy w Polsce zalegające 35 0000 ton odpadów, oficjalnie zidentyfikowane jako odpady, które przybyły do nas z zagranicy. Zalegają one w siedmiu lokalizacjach: Tuplice, Stary Jawor, Sobolew, Gliwice, Sarbia, Bzowo i Babin. Zgromadzone przez nas dowody potwierdzają fakt, że te odpady trafiły do naszego kraju z Niemiec i w myśl przepisów unijnych zostały przemieszczone nielegalnie
– oświadczyła w marcu 2024 r. minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska i był to ostatni oficjalny komunikat ze strony ministerstwa klimatu i środowiska w tej sprawie.
Podczas tamtego briefingu padła również zapowiedź likwidacji pierwszego wysypiska na które trafiły nielegalne odpady z Niemiec. Pod koniec ubiegłego roku z Tuplic (woj. lubuskie) wywieziono z powrotem do Niemiec blisko 20 tysięcy ton odpadów żużli z hutnictwa cynku. Sarbia, gdzie podrzucono 6,5 tysiąca odpadów z Niemiec, wciąż czeka.
Ostatnim właścicielem śmieci, które trafiły do Sarbi, były niemieckie firmy zajmujące się odpadami i recyklingiem, które zapłaciły mafii śmieciowej za ich utylizację. Czy płacąc dużo poniżej cen rynkowych nie zdawały sobie sprawy, że w Polsce nie zostaną one zutylizowane tylko porzucone? To raczej pytanie retoryczne, gdyż o zalewaniu Polski nielegalnymi śmieciami było głośno także w Niemczech.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie