Reklama

Ukraińska uczta w polskim domu

Redakcja
06/05/2022 15:40

Tego smaku nie da się opisać słowami. Jadłam je w życiu już kilkakrotnie, ale nigdy nie były tak wyborne, wyśmienite, niebiańskie, jak te, uwarzone w poznańskiej kuchni Grety i Sławka. Szefową całego zamieszania była Tania, która z siostrą i dzieciakami kilka tygodni temu przyjechała do Poznania, uciekając przed wojną w Ukrainie.

Podczas gotowania w gościnnej kuchni wymieniamy się doświadczeniami. Jeden, czy drugi maleńki sekret sprawia, że każde, nawet pospolite danie otwiera nowe, niebywałe wręcz doznania smakowe.

Pielmieni jadłam w życiu wiele razy i bardzo mi smakowały. Kiedy Tania przyznała się, że umie je lepić było wiadome, że nie odpuścimy.

Rano Ariana, najmłodsza Ukrainka w gościnnej ekipie, zgodnie z umową daje znak, że ciocia Tania zaczyna szykowanie pielmieni. Na stole czekają: mąka, sól, jajko i szklanka gorącej wody. W misce natomiast przegryza się surowe mielone mięso (3/4 kg i 2 pokrojone w drobną kostkę cebule, wszystko doprawione tylko solą i pieprzem). Tania wysypuje na blat oko pół kilograma mąki, dodaje jajko sól i podlewa mąkę gorącą wodą energicznie zagniatając. Żadnych proporcji, wszystko na oko. Po kilku minutach ciasto gotowe. Ze zdziwieniem stwierdzam, że jest ono inne niż nasze pierogowe - wyjątkowo mięciuchne!

Tania urywa kawałek i kilkoma szybkimi ruchami rozwałkowuje, a potem kieliszkiem do wina wycina kółeczka. Ariana, jej 12-letnia siostrzenica łyżeczką wkłada kulkę surowego mięsa z cebulą i zgrabnie lepi pierożki, a następnie robi z nich nasze... uszka! Sprawnym rączkom zajmuje to kilkanaście sekund. Po chwili następny płat ciasta zamienia się w krążki i dziewczyny zgodnie zamieniają je w pielmieni. Ośmielam się spróbować swoich sił. Ciasto jest niezwykle elastyczne i rozciągliwe. Mimo, że cieniutko rozwałkowane nie rwie się i bez trudu zlepia. Dla mnie to magia... Zanim udaje mi się niezgrabnie ulepić swoje pierwsze pielmieni w życiu, dziewczyny mają na swoim koncie pewnie już po 10 sztuk. Po chwili dołącza do nas mama Ariany i robota zaczyna się palić Ukrainkom w rękach. Ja już wolę się nie kompromitować i tylko liczę kolejne dziesiątki.

Na kuchni gotuje się gar wody. Tania soli ją i dodaje... listek laurowy. Później okaże się, że ten listek dodał niezwykłego smaku ciastu. Ukrainka wrzuca na wrzątek kolejne pierożki i instruuje mnie, że od chwili ponownego zawrzenia wody, gotujemy jeszcze 5 minut. W międzyczasie jest synowie - bliźniaki rozkładają talerze i miseczki, Ariana kładzie na stół kwaśną śmietanę i masło. Można też jeść pielmieni z octem, ale Greta i ja decydujemy się na klasyczną formę, czyli ze śmietaną. Ariana za to podlewa pierożki... wodą z gotowania. Tak lubi.

Przyznam szczerze, że nie miałam pojęcia, po co do mięsnych pierożków, ugotowanych w wodzie z listkiem laurowym - kwaśna śmietana. Pierwszego zjadłam więc sauté. Następne 5 tysięcy znaków musiałabym poświęcić opisowi smaku, jaki wybuchł po rozgryzieniu pierożka. Bo ważne jest, że bierze się go do ust w całości, gdyż w środku gromadzi się "rosołek" z mięsa. Zamknęłam oczy i syciłam się prostym, aczkolwiek niebiańsko pysznym smakiem. Spojrzałam na Gretę, która również zamilkła, a w jej oczach widziałam kulinarne szczęście... Potem przyszła pora na próbę klasycznego podania pielmieni, czyli z kwaśną śmietaną. I już pierwszy kęs sprawił, że zrozumiałam... Tego smaku opisać się nie da. To po prostu kulinarna ekstaza, przy której nektar i ambrozja greckich bogów to fastfood z dworcowej budki. Smak, który sprawia, że wszystko przestaje być ważne i choć brzuch krzyczy: dość! usta wołają o jeszcze, jeszcze! JESZCZE!!!

Dość powiedzieć, że 174 pielmieni, przygotowane przez Panie Ukrainki, zniknęły dużo szybciej, niż powstały. A nie jest warto robić mniej, gdyż jest to danie czasochłonne w przygotowaniu. Tania zapewnia, że można je bez problemu mrozić (surowe), a potem gotować, jak świeże.

Ukrainki gotują prosto, ale przepysznie. Niby smaki są nam znane, a jednak drobne zmiany, dodatkowe przyprawy, inne proporcje sprawiają, że ukraińska kuchnia bardzo przypadła nam do gustu. A jeśli ktoś pokusi się o próbę ugotowania pielmieni, bardzo prosimy podzielić się z nami spostrzeżeniami. Wyjdą Wam lepiej lub gorzej, ale z pewnością i tak będą przepyszne.

Aplikacja pilaonline.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Redakcja
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Wideo pilaonline.pl




Reklama
Wróć do