Sanita sprzedana. Plany nowego właściciela bez Piły

Jak donosi „Herning Folkeblad” - Sanita została wykupiona przez Morsø Sko, duńskiego importera obuwia. W planach nowego właściciela nie ma fabryki w Pile, którego załoga oficjalnie wciąż nie została zwolniona.

Firmy nie sprzedaje się z dnia na dzień. Negocjacje byłych już właścicieli Sanity z Morsø Sko trwały z pewnością kilka miesięcy. Niewykluczone, że jednym z warunków sprzedaży było zamknięcie fabryki w Pile. Same budynki zostały sprzedane w czerwcu ub.r. za „dobrą cenę”  jak zdradził były prezes zarządu Karsten Norbjerg Christensen.

Sanita zagwarantowała sobie jednak prawo najmu do połowy 2028 roku. Teraz wygląda to na sprytny zabieg, który miał uśpić podejrzenia pracowników. Całkiem możliwe, że już w czerwcu zarząd Sanity miał w planach ogłoszenie upadłości i zwolnienie załogi. Czy powodem dla którego je zataił jest konieczność wypłacenia odprawy 160-osobowej załodze?

Zamykając z dnia na dzień fabrykę zarząd duńskiej firmy potraktował polskich pracowników według standardów z XIX wieku. O tym, że jest wiek XXI i duńskiego pracodawcę obowiązuje jak najbardziej współczesne prawo pracy, zamierza mu przypomnieć inspekcja pracy.

– mówi Daria Wojtczak z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Poznaniu.

Według ekspertów, ogłoszenie upadłości Sanity tylko przez duński sąd to za mało. Firma miała w Polsce spółkę-córkę - Sanita Footwear Poland z majątkiem wartym 5,2 mln złotych, która jak na razie zmieniła tylko właściciela. Sama musi ogłosić upadłość, która będzie z kolei podstawą do wypowiedzenia umów o pracę. W przypadku gdy pracodawcy zależy na tym, by skrócić okres wypowiedzenia, musi zapłacić pracownikom odszkodowanie za jego pozostałą część. Należy im się również wspomniana odprawa.

Roszczenia pracownicze podlegają ochronie, co oznacza, że pracownicy po ogłoszeniu upadłości nie muszą na własną rękę dochodzić swoich praw. Jednym z pierwszych obowiązków syndyka jest wypłacenie im zaległych pensji i odpraw. Jedyne ryzyko jest takie, że będą musieli na nie poczekać i mogą nie otrzymać ich w całości.

Tyle że załogi Sanity nikt oficjalnie nie zwolnił. Żeby to zrobić nie wystarczy zamknąć fabrykę i wywieźć towar. Trzeba jeszcze wręczyć wypowiedzenia. Tym bardziej, że w planach nowego właściciela Sanity nie ma pilskiego zakładu. Jak zdradził „Herning Folkeblad” Kristian Damgaard Larsen, dyrektor generalny i współwłaściciel Morsø Sko, mają już spółkę joint-venture z fabryką w Polsce. Zakład w Pile nie jest im potrzebny, tym bardziej, że planują zmniejszyć skalę produkcji.

Tymczasem ogłoszona w grudniu upadłość Sanity nie jest pierwszą w jej historii. Wcześniej zrobiła to w 2009 roku. Nie wiadomo w jaki sposób potraktowała wtedy swoją załogę.