Reklama

Grzegorz Marciniak: Nie wykupimy wszystkiego w płatnych usługach doradczych. Musimy się spotkać

Redakcja
13/10/2022 21:51

- Świętujemy to, że te 30 lat temu kilkudziesięciu przedsiębiorców, zdecydowało, że nie chce mieć klubu przyjaciół w restauracji tylko formalną organizację w ramach której spróbują zrobić razem coś dobrego, I takie mamy te 30-letnie tradycje – mówi Grzegorz Marciniak, prezes Izby Gospodarczej Północnej Wielkopolski.

Trzydzieści lat minęło. Rok 1992, a rok 2022 to nie tyle nawet różne światy, co niemal inne epoki. Jak zmieniła się Izba Gospodarcza Północnej Wielkopolski na przestrzeni tych trzech dekad? I może nawet ważniejsze pytanie: w czym pozostała niezmienna?

Przez te 30 lat zmieniło się bardzo dużo, łącznie z nazwą. Pilska Izba Gospodarcza, która powstała w 1992 roku, obejmowała teren ówczesnego województwa pilskiego, w tym Chodzież, Wałcz, Złotów i Czarnków. Po reformie administracyjnej w 1999 roku w tych miastach powstały inne organizacje gospodarcze, a Izba stała się bardziej pilska. Po kilkunastu latach działania głównie w Pile przyszedł czas na wyjście na nowe otwarcie na region co wiązało się ze zmianą nazwy na Izbę Gospodarczą Północnej Wielkopolski. Dziś jesteśmy jedyną izbą gospodarczą w północnej Wielkopolsce; pozostałe organizacje działają w innych formach. Co się nie zmieniło? Firmy-założyciele, które nadal są wśród członków, by wymienić np. Sezup Clima czy Termotech. 

Nie zmieniła się również sama idea. Przedsiębiorcy muszą mieć reprezentację wobec władz i urzędów. To jedna z dwóch najważniejszych rzeczy: zebrać głos przedsiębiorców być ich rzecznikiem, reprezentować ich interesy, opiniować, odwoływać się, wnioskować o zmiany, protestować.

Ta druga najważniejsza rzecz to pomóc przygotować się firmom na różnego rodzaju zmiany. Czyli szkolić, dostarczać wiedzę, a co najważniejsze, budować współpracę pomiędzy nimi. Żeby się znały, żeby chciały realizować wspólnie projekty, żeby chciały zamawiać nawzajem u siebie produkty, usługi, żeby dzieliły się doświadczeniami, by uczyć się na cudzych, a nie na własnych błędach.

Na czym polega fenomen Izby? To, że przez 30 lat nie straciła na ważności i wciąż jest potrzebna w takiej, a nie innej formule?

W niektórych krajach tak jak w Niemczech bycie członkiem izby gospodarczej jest obowiązkowe. Jak ktoś chce z kimś handlować, to musi dostać zaświadczenie, że jest porządnym i etycznym członkiem samorządu gospodarczego. W Polsce nie ma takiego obowiązku, a jednak liczba członków wzrosła nam w ciągu tych lat blisko dwukrotnie. Co sprawiło, że izba wciąż ma się dobrze ? Może to przekora i waleczność, żeby nie godzić się na te wszystkie absurdy, które fundują przedsiębiorcom rządzący. Nieraz już zwieraliśmy szyki, żeby sobie pomóc i wybrnąć z kłopotów.

Co konkretnie dziś świętujecie?

30 lat współpracy pomiędzy ludźmi, którzy prowadzą biznes. Świętujemy to, że te 30 lat temu kilkudziesięciu przedsiębiorców, zdecydowało, że nie chce mieć klubu przyjaciół w restauracji tylko formalną organizację w ramach której spróbują zrobić razem coś dobrego i takie mamy te 30-letnie tradycje. I są firmy, które działają od samego początku i mnóstwo innych, które urosło, bo było choćby kontrahentami tych kilku dużych jak Farmutil czy Philips/Signify.

Chcemy świętować, że ci ludzie chcieli poświęcać swój prywatny czas, spotykać się i rozmawiać o tym, co można zrobić dla rozwoju gospodarczego regionu, nie tylko swojej firmy, o tym jak razem reprezentować głos przedsiębiorców, by on docierał do tych, którzy go nie słyszą.

Jubileusz to oprócz świętowania również czas podsumowań. Jest Pan prezesem Izby już czwartą kadencję. Jak wyglądały trzy poprzednie?

Pierwsza kadencja była trudna. Nowy prezes po 18 latach. Była wielka chęć, żeby wszystko zrobić inaczej. Lepiej. Wyznaczyliśmy sobie zbyt wiele zadań na raz. Izba miała ADHD. Wszędzie było jej pełno. A to targi na Wyspie, a to wielka wystawa na lotnisku. To wszystko było po to, żeby pokazać, że to nie jest klub wzajemnej adoracji i każdy jest u nas mile widziany. Niezależnie od tego czy będzie to mikro przedsiębiorca czy duża firma. I ten plan się powiódł. Zaczęła nam wzrastać liczba członków. Dziś to około 140 podmiotów.  

Druga kadencja to była próba profesjonalizacji działania. To było organizowanie sądu arbitrażowego i długie przygotowania do usługi  legalizacji dokumentów czyli potwierdzania dokumentów w transakcjach międzynarodowych, Można z takimi dokumentami jechać do MSZ albo do nas. To był również czas dużej liczby szkoleń zawodowych. Po tym jak zmniejszyło się bezrobocie i chęć na dokształcanie się szkolenia w takiej skali przestały być potrzebne.

Kolejny etap to podążanie za wyzwaniami, z którymi spotykają  się nasi przedsiębiorcy – czy to są projekty unijne, masowo wdrażane przepisy środowiskowe czy rewolucje w podatkach i prawie pracy. Znów skupiliśmy się na organizacji szkoleń. Zapełnialiśmy każdą salę. I tak to trwało do wybuchu pandemii. Przeszliśmy wtedy na szkolenia online i na pomoc przedsiębiorcom.

Najważniejsza okazała się wymiana informacji pomiędzy firmami. Kto może komu w czym pomóc? Kto zwalnia pracowników, a kto może ich zatrudnić? Kto od kogo może co kupić, żeby uratować mu firmę? To były spotkania zarządzania kryzysowego. Teraz znów mamy Izbę na czas kryzysu.

Jak pomóc firmom, które kupowały komponenty na wschodzie? Jak pomóc tym, które sprzedawały, ale są sankcje? To niewyobrażalna skala problemu. Podobnie jak szalony wzrost cen energii. W tym obszarze nie potrafię przewidzieć co nas czeka.  Jeżeli będzie tak jak mówi rząd i nie będzie żadnej pomocy dla małych i średnich firm, to ja sobie tego zwyczajnie nie wyobrażam. Mam nadzieję, że rząd pójdzie w ślady Francji czy innych krajów i zamrozi na przyszły rok ceny energii nie tylko dla gospodarstw domowych, ale również dla małych i średnich przedsiębiorstw oraz znajdzie metody na ograniczenie cen energii dla pozostałych.

Jak czas kryzysu zmienia Izbę? Jak zmienia przedsiębiorców?

Japoński ambasador zapytany na Forum Ekonomicznym w Karpaczu o Polskę i polskie inwestycje miał odpowiedzieć: „My, Japończycy, w biznesie wszystko świetnie planujemy, a wy świetnie zarządzacie kryzysem”. I ten właśnie cytat jest o naszych przedsiębiorcach.

Mamy ten kryzysowy gen po zaborach i czasach komunizmu. Dobrze radzimy sobie w trudnych czasach. I mniej sprawdza się pomoc instytucjonalna a bardziej pomoc drugiemu człowiekowi. Wierzę, że ci przedsiębiorcy, którzy mogą pomóc, po prostu to zrobią. Kupią ten półprodukt czy usługę tu, na miejscu, od kolegi czy koleżanki, a nie będą szukać trochę taniej na drugim końcu Polski czy świata.

Na to najbardziej liczę i to mnie najbardziej buduje, bo to się już zdarzyło podczas pandemii. Dlatego warto należeć do Izby. Spotykamy tam innych ludzi, rozmawiamy o realnych problemach i jest duża szansa, że znajdzie się ktoś, kto zechce nam pomóc. I co najważniejsze, to działa w obie strony. I to jest najbardziej optymistyczne przesłanie na ten trudny czas.

Jak wygląda budowanie tej sieci wzajemnych powiązań? Czy 30 lat zrobiło swoje?

Tu nie tylko czas musi zrobić swoje. Początek izby to były układy czysto towarzyskie. Oni się znali, razem współpracowali. Dziś mamy w Izbie rozstrzał pokoleń od dwudziestoparolatków do sześćdziesięcioparolatków. I trzeba wpuścić tego młodego przedsiębiorcę pomiędzy tych starszych. Poprosić ich, żeby się spotkali i na luzie porozmawiali o biznesie. Dobrą okazją są przysłowiowe spotkanie bez krawata. Ten młody przedsiębiorca wie, że  jak tam przyjdzie spotka innych przedsiębiorców i przez godzinę spokojnie z nimi porozmawia. W innych warunkach mógłby odbić się od sekretarki prezesa tej czy innej dużej firmy.

A ta różnorodność jest naszą siłą. To, że są różne pokolenia. I kobiety, i mężczyźni. I produkcja i handel i usługi. To i jeszcze lokalność naszej Izby.

Przedsiębiorcy zrzeszeni w izbach w Warszawie czy w Poznaniu nie znają się tak jak my. Spotkają się na wielkim spotkaniu w wielkiej sali i na tym koniec. U nas każdy, kto chce poznać innych, ma taką szansę. Przyjdzie na jedno szkolenie, na drugie, na jedno spotkanie, na drugie i już ich zna.

W Izbie znów jesteśmy na etapie, kiedy będziemy próbowali odmładzać jej skład, żeby odpowiadał potrzebom najmłodszych członków. Jestem ostatnią kadencję i chciałbym przekazać Izbę kolejnemu pokoleniu.

Jak wyglądałby ten spełniony sen prezesa Grzegorza Marciniaka?

To nie ludzie spędzają mi sen z powiek, tylko biurokracja. Marzy mi się, żebyśmy wdrażając nowe przepisy robili tak jak Czesi. Oni wdrażając unijną dyrektywę zastanawiają się jak ją uprościć, żeby ułatwić życie przedsiębiorcy. W Polsce jest dokładnie na odwrót: jak ją maksymalnie skomplikować i utrudnić życie przedsiębiorcom dokładając drugie tyle, a nawet więcej krajowych przepisów pod pretekstem  „bo Unia kazała”. Z czeskim podejściem żyłoby się zdecydowanie łatwiej i osób zakładających działalność gospodarczą byłoby dużo więcej i szybciej byśmy się rozwijali. Może się też doczekam, kiedy urzędnicy zamiast pilnować kropek i przecinków w ustawie zaczną faktycznie pomagać przedsiębiorcom. To Czesi również już mają.

A przed jakimi wyzwaniami oprócz kryzysu i biurokracji stoją dziś przedsiębiorcy zrzeszeni w Izbie Gospodarczej Północnej Wielkopolski?

Wszyscy powoli w tym szalonym świecie, w którym wszystko coraz szybciej biegnie, zaczynają czuć, że warto w swoim życiu zawodowym pewne rzeczy lepiej poukładać. Zaczynają rozumieć, że tylko tym, że będą pracowali jeszcze więcej, za dużo już nie zdziałają. Muszą inaczej organizować swoją pracę. 

I to jest wyzwanie małych firm, które nagle urosły do średnich. Trzeba nagle scedować kompetencje swoim zastępcom i nauczyć się zarządzać zespołami ludźmi. To także problem sukcesji w rodzinnych firmach.

I chociaż mamy świetne przykłady takich firm jak Profil, Pil-Building czy Sezup Clima, gdzie młode pokolenie przejmuje zarządzanie i korzystając z rad rodziców próbuje rozwijać firmy, to nie każdy potrafi sobie poradzić.

Zmienia się sama Izba. Jak udaje wam się zmieniać rzeczywistość wokół niej?

Próbujemy kreować tę rzeczywistość uczestnicząc w procesach decyzyjnych, opiniując je i przekazując wiedzę w dół po to, żeby nasze firmy mogły się do tego przygotować i w tym uczestniczyć. Jesteśmy reprezentowani w Komitecie Monitorującym Wielkopolski Regionalny Program Operacyjny czyli organie kontrolnym i ustalającym zasady podziału środków unijnych dla Wielkopolski. Uczestniczymy w Radzie Gospodarczej w Strefie Ekonomicznej, która odpowiada za Polską Strefę Inwestycji, która z kolei odpowiada za granty i wsparcie dla krajowych inwestorów. Jesteśmy reprezentowani w Wielkopolskiej Radzie Trzydziestu, zespole opiniująco – doradczym przy marszałku województwa w zakresie rozwoju gospodarczego. Opiniujemy tam rzeczy, które mają wpływ na region jak wsparcie dla szkolnictwa zawodowego czy technologie niskoemisyjne. Już kilkanaście lat temu podpisaliśmy umowę z Piłą, której doradzamy w tych strategicznych obszarach gospodarczych. Ta współpraca skutkowała tym, że powstawały kolejne tereny gospodarcze. Dzięki czemu pojawiali się nowi inwestorzy, nowe technologie, nowe miejsca pracy.

Przede wszystkim jesteśmy zrzeszeni w Krajowej Izbie Gospodarczej i razem z innymi izbami jesteśmy stroną w negocjacjach z rządem w kwestii zmiany przepisów prawa. To, że działamy na tak różnych poziomach wykorzystujemy, by na każdy z nich dotrzeć z informacją, czego naprawdę oczekują nasi przedsiębiorcy? Szukamy nie tylko wsparcia, ale również projektów, które coś tu co zmienią. Wspieramy te najodważniejsze jak wodór. To właśnie Piła ma być jednym z pierwszych miast w Polsce, gdzie będzie możliwość zatankowania wodoru i wykorzystania tych wszystkich technologii wodorowych,  które mają być tańsze niż ta droga i brudna energia z ropy czy gazu.

Jaka przyszłość czeka Izbę Gospodarczą Północnej Wielkopolski?

Izby gospodarcze są na całym świecie, a człowiek jest zwierzęciem stadnym i będzie chciał spotykać się z innymi. Nie wiem jak będą wyglądały takie spotkania za kilkanaście lat, ale nie wyobrażam sobie, żeby nie było ich wcale. Podejmujemy tyle decyzji w biznesie, że musimy się kogoś poradzić, przegadać to: „A ty jak poradziłeś sobie z tym w firmie?” Nie wykupimy wszystkiego w płatnych usługach doradczych. Dlatego takie miejsca dla przedsiębiorców jak nasze były, są i będą potrzebne.

Dziękuję za rozmowę

Aplikacja pilaonline.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Wideo pilaonline.pl




Reklama
Wróć do