
Sześć osób z niepełnosprawnościami poleciało z Piły do Peru, by na wózkach inwalidzkich wjechać na jeden z siedmiu cudów świata - Machu Picchu. W poniedziałek osiągnęli swój cel i udowodnili, że niemożliwe nie istnieje.
Taka była też idea tej wyprawy - by pokazać, że niemożliwe nie istnieje. A ta idea zrodziła się w głowie pochodzącego z Piły Jarka Szczepaniaka. To „Szczepan” z kultowej już piosenki „Piła Tango” zespołu Strachy Na Lachy. Dziś „Szczepan” prowadzi biuro podróży w Stanach Zjednoczonych. Od jakiegoś czasu jego biuro Rek Travel ma też siedzibę w Pile.
- To on zaproponował mi zorganizowanie załogi na te wyprawę. Powiedział, że ma taki pomysł, by wjechać na Machu Picchu sześcioma wózkami inwalidzkimi, bo ktoś mu powiedział, że to nie jest wykonalne. A jak ktoś mu tak mówi, to on tym bardziej chce to zrobić - mówi koordynator wyprawy, Wojciech Retz, który od lat pracuje z osobami z niepełnosprawnościami.
Z jednej strony jest to realizacja marzeń, ale też i pokonywanie tzw. barier - żeby pokazać osobom z niepełnosprawnościami, że jeżeli chcą czegoś i o czymś marzą, to jest to wykonalne
- dodaje Wojciech Retz.
Przygotowania do tej wyprawy trwały półtora roku. W ubiegłym tygodniu sześć osób z niepełnosprawnościami oraz opiekunowie, wśród których są rehabilitanci i ratownik medyczny, wyruszyli z Piły na podbój inkaskich ruin - Machu Picchu.
- Chcemy pokazać innym, że można to zrobić. Żeby uwierzyli, że też mogą - mówił przed wyjazdem jeden z uczestników wyprawy, Piotr Przybylski.
W poniedziałek (18.11) cel został osiągnięty. Uczestnicy wyprawy z Piły wjechali wózkami na Machu Picchu i wiele wskazuje na to, że są pierwszą ekipą, która to zrobiła.
Spełniło się moje największe marzenie. To miejsce ma niesamowitą energię i czuję ją całą sobą. Jestem szczęśliwa, że tu jestem. Chciałabym móc zabrać tu wszystkich moich najbliższych. To niesamowite uczucie, jak wygrana w totka, jak nagroda za wszystkie trudy, jakie człowiek w życiu przeszedł
- mówiła chwilę po osiągnięciu celu jedna z uczestniczek wyprawy, Martyna Poźniak. - Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłem i że udało nam się to osiągnąć. Na pewno dziś nie zasnę - dodał inny uczestnik wyprawy, Daniel Peksa.
- Nie było łatwo, ale graliśmy zespołowo i dlatego to się udało - mówi jeden z opiekunów, ratownik medyczny Jan Świtała.
- To niesamowity dzień. Osoby z niepełnosprawnościami, z którymi tu jesteśmy, zdobyły swoje marzenia. Wierzę, że będą to wspominać przez całe życie. I to ma nie tylko taki fizyczny wymiar, ale i duchowy - dodaje opiekunka Justyna Chmielewska.
- Miałam pewne obawy związane z tą wyprawą, ale okazało się, że mamy fantastyczną ekipę. Okazało się też, że wszystko można osiągnąć i spełnić marzenia - mówi przewodniczka Rek Travel Services, Izabela Ratajewska.
Za kilka dni uczestnicy tej wyjątkowej wyprawy wrócą do Piły. Ich relacje - zdjęcia i filmy - są dostępne na profilach Rek Travel na Facebooku oraz Instagramie.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie