
Polowania hubertowskie, wigilijne i noworoczne należą do najstarszych tradycyjnych polowań w kołach łowieckich. Hubertowskie polowanie myśliwi mają już za sobą. Teraz czekają ich jeszcze dwa, a w Wielkopolsce również Bal Sylwestrowy „100 par na 100 lat” z okazji 100-lecia Zjednoczonego Łowiectwa w Polsce.
Tradycja polowań hubertowskich jest w Polsce dość młoda. Zaszczepili ją na początku XVIII wieku Sasi i kontynuowali ich następcy na tronie, którzy wyruszali wraz z możnymi na wielodniowe łowy. Dziś polowanie hubertowskie trwa wprawdzie tylko jeden dzień, ale w nim cała kwintesencja łowiectwa. Towarzyszy mu wyjątkowa oprawa w postaci mszy hubertowskiej odprawianej (także w lesie) przy ołtarzu ozdobionym elementami leśnymi i myśliwskimi z towarzyszeniem muzyki myśliwskiej i z udziałem pocztów sztandarowych. Samo polowanie również przebiega według uroczystego ceremoniału. Nie tylko to decyduje o tym, że cieszy się największą frekwencją.
- To pierwsze zbiorowe polowanie w sezonie, więc najbardziej wyczekiwane. Od strony techniki jest takie jak każde inne, a jednak jest wyjątkowe. Ma swój uroczysty charakter i to się czuje. Ma również swój towarzyski charakter. I kiedy jedni przyjeżdżają stricte na łowy, inni przyjeżdżają przede wszystkim po to, żeby się spotkać i razem biesiadować. Nieprzypadkowo biesiada to tradycja tego polowania. Do tego są emocje młodych myśliwych, którzy składają w tym dniu ślubowanie i jeszcze większe
ich opiekunów, którzy ich wprowadzili w świat łowiectwa
– mówi Michał Kolasiński, Łowczy Okręgowy PZŁ w Pile. –
„Przystępując do grona polskich myśliwych ślubuję uroczyście: przestrzegać sumiennie praw łowieckich, postępować zgodnie z zasadami etyki łowieckiej, zachowywać tradycje polskiego łowiectwa, chronić przyrodę ojczystą, dbać o dobre imię łowiectwa i godność polskiego myśliwego” – w tym roku tę formułkę wypowiedziało w moim kole troje nowych myśliwych. Jednego z nich wprowadził dziadek, innego ojciec, a jedyną w tym gronie Dianę polująca ciocia.
Polowania hubertowskie mają swój ceremoniał, mają też swój humor.
- Przejazdy między pędzeniami skrzą się od dowcipów i docinek. Większość myśliwych ma duży dystans do siebie. Tak jak potrafią żartować z innych, to samo potrafią żartować z siebie – mówi Michał Kolasiński. – Ktoś spudłował, ktoś nie oddał czystego strzału, ktoś nie zauważył przechodzącego obok byka. Zawsze znajdzie się powód do śmiechu. Ja sam w tym roku ułożyłem pokot z grzybów.
Tak jak czeka się na polowania hubertowskie, tak samo czeka się na polowania wigilijne, które w niektórych kołach już się odbyły. Mało kto bowiem poluje w samą Wigilię. Polowania wigilijne też mają swój uroczysty charakter, ale przede wszystkim niemal rodzinny klimat. Jest opłatek i życzenia przy ognisku albo na wspólnej kolacji wigilijnej. Poluje się najczęściej na drobną zwierzynę, a zwyczaj nakazuje by w większości darować jej życie. Tradycją są również odwiedziny przy paśniku i pozostawienie w nim opłatka i karmy dla zwierzyny. Zabranie z kolei kilku źdźbeł sianka z paśnika i włożenie pod nakrycie na wigilijnym stole ma zapewnić szczęście i obfitość w nowym roku.
Co ciekawe, tradycja polowań wigilijnych jest znacznie dłuższa niż tradycja świąt Bożego Narodzenia. Chodzi o datę 21 grudnia – przesilenie zimowe, po którym dzień robi się coraz dłuższy, a noc coraz krótsza. Najpewniej właśnie wtedy pradawni myśliwi rozpoczynali sezon na grubego zwierza. Chrześcijaństwo, które zaadoptowało kult przesilenia zimowego na potrzeby swojej religii, przejęło również związaną z nim tradycję łowiecką. Podobne do wigilijnych są polowania noworoczne: mają charakter bardziej towarzyski niż łowiecki.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie